Dawid
zmył się chwilę po zdarzeniu, a Ola zastanawiała się jak wytłumaczyć to
Piotrkowi. No ale dlaczego ma się niby tłumaczyć? Przecież nic ją nie łączy ani
z jednym ani z drugim siatkarzem, oprócz przyjaźni. Nie musi nic wyjaśniać
Nowakowskiemu. Ale jednak ma jakieś dziwne poczucie winy. Tak jakby coś ją
tknęło, że jednak musi mu się wytłumaczyć. Znają się nie długo, ale wszyscy to
widzą, że pomiędzy nimi coś iskrzy oprócz nich.
Aleksandra
dogoniła środkowego na parkingu.
-Hej! –uśmiechnęła
się, ale chłopak nie miał dobrego humoru
-Mogę Cię
podwieźć, jak wracasz do domu- zagadnął po dłuższej chwili ciszy
-Dziękuję-
powiedziała, wsiadając do samochodu, a gdy w nim znalazł się też Piotrek
kontynuowała –Chciałabym żebyś wiedział, że mnie i Dawida łączy tylko i
wyłącznie przyjaźń.- spojrzała niepewnie na niego. Z jego twarzy nic nie dało
się wyczytać, czy jest smutny, szczęśliwy, zły, zdenerwowany. Nic. Kompletnie
nic. Nie bez powodu ma ksywe „ Ice Man” lub „Cichy Pit”. Bez słowa ruszył w
drogę.
Ola
wysiadła z samochodu „rzucając” krótkie -
Dzięki- w stronę siatkarza i kierowała się w kierunku swojego bloku.
Liczyła, że Piotrek się odezwie, a on się obraził ? Nie miała pojęcia, ale
trochę źle się z tym czuła. Tylko co mogła zrobić. Przecież nie będzie go
przepraszać, bo za co ? Weszła do mieszkania. Słychać było jakiś chichot
dziewczyny. Pewnie Tomka dziewczyny. Ola szybko przemknęła przez salon, tak aby
zabawiająca się dwójka jej nie zobaczyła. Udało się. Byli zbyt zajęci sobą.
Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i padła na łóżko. Włożyła słuchawki do uszu i
odpłynęła. Po trzydziestu kilku minutach doszła do wniosku, że jeszcze nie
jadła obiadu. Przed wyjściem z pokoju upewniła się czy „gołąbeczki” nie robią
czegoś w czym mogłaby im przeszkodzić. Cisza. Wyszła z swojego „gniazdka” i
udała się do kuchni, gdzie zaczęła przygotowywać posiłek. Szał to nie był. Pierogi
z truskawkami z supermarketu. Ale ważne
że było. Zabrała się za konsumowanie, lecz dzwonek do drzwi jej przerwał.
Pobiegła otworzyć. Takiego widoku na pewno się nie spodziewała. W progu stał
Piotrek z różą w ręku i miną skruszonego psiaka.
-Przepraszam,
że zachowałem się dzisiaj jak dupek. – lekko się do niej uśmiechnął, a ona
wpuściła go do środka. – Źle mi poszło na treningu, miałem zły humor, coś było nie tak, poszedłem do Ciebie, ale …
-zatrzymał się na chwilę – ale byłaś zajęta.- spojrzał na dziewczynę.
-Dawid
był po to żeby mi powiedzieć, że możliwe, że.. że Kowal to mój ojciec. –mówiąc to
opadła na krzesło. Nowakowskiemu jeszcze bardziej się zrobiło głupio
-Na
poważnie ? – zapytał nie ukrywając swojego zdziwienia
-Nie, na
niby. – powiedziała z sarkazmem. – Dawid załatwi mi jego DNA i wszystko się
okaże. Nigdy bym się nie spodziewała, że to właśnie trener jest moim
biologicznym ojcem. Matka nie chciała mi nigdy powiedzieć. On sam pewnie nie
wiedział, że ma córkę. To jest dla mnie wielki szok. Ja już nawet przestałam
wierzyć, że go odnajdę, a on tak naprawdę był na wyciągnięcie ręki. Przecież
mieszkam tu już 5, a nawet 6 lat i nigdy, przenigdy nie przyszło mi na myśl, że
to Kowal. Mama tu spędziła wakacje, więc miała kilku kolegów. Raczej szukałam
pomiędzy nimi. Nie mam pojęcia jak się poznała z nim.- mówiła łamiącym się
głosem, a później głośno westchnęła. Piotrek
usiadł obok dziewczyny i objął ją.
- To
trener kiedyś nieźle szalał. – zaśmiał się, lecz widząc jak Ola przewraca
teatralnie oczami ogarnął się i dał jej różę – to dla Ciebie, na przeprosiny –
wyszczerzył się do niej, a ona z uśmiechem przyjęła różę, po czym podziękowała
mu buziakiem w policzek. Popatrzyli na siebie i zbliżyli swoje głowy jeszcze
raz po to by zaraz złożyć pocałunki na ustach… Chwila sielanki. Czuli swoje
oddechy na policzkach. Lisowska położyła rękę na klatce piersiowej
Nowakowskiego. Czuła jego lekko przyśpieszone bicie serca oraz tętniące ciepło
siatkarza…